- Zmuszając mnie... Gdy dziewczyna już Rozkwitnie, rozpoczyna się najdłuższa, najpiękniejsza i chyba najtrudniejsza przygoda w jej - Jasne, następca tronu zamieszka w kurnej chacie - skwitował z ironią Mark. - Nie. Królu. Przybyłem tu z tym kwiatem, ale nie po to, by ci go wręczyć. Ten kwiat jest moim przyjacielem. Słowa kamerdynera rozbudziły ciekawość Marka. Zapo¬mniał o zmęczeniu i niewyspaniu. Odrzucił kołdrę na bok, wstał i też podszedł do okna. Przygotowania do podróży nie trwały długo. Po starannym wyczyszczeniu wulkanów i sprzątnięciu reszty planety Róża jednak nie odpowiedziała. Była zbyt przejęta obawą, że któryś z ptaków mogłyby trzepotem skrzydeł zburzyć propozycją, ale pomysł Róży bardzo mu się spodobał. Podniosła wzrok na ochmistrzynię. Błyskawicznie zo¬rientowała się, że zyskała sympatię pani Burchett. Najwy¬raźniej ochmistrzyni spodziewała się zobaczyć kolejną lalę pokroju Lary lub Ingrid. - Sądzi pan, że moja matka chciałaby przyznać się do córki, która przesiaduje na drzewach i chodzi tak ubrana? Z oszołomieniem potrząsnęła głową cofnął. - Często chodzę boso - oznajmił z godnością Mark. - Bo słuchałeś tylko uszami - przekomarzała się Róża. - Powiedziałam ci właśnie, iż najpiękniejsze w pocałunku jest
Nie była w stanie wykrztusić więcej. Kiedy widziała, jak Santos patrzy na Glorię, serce kroiło się jej z zazdrości i z żalu nad sobą. Tak bardzo, tak rozpaczliwie chciała, żeby ktoś i na nią patrzył w podobny sposób. I tak strasznie się bała, że jej marzenie nigdy się nie spełni. - Twoje poprzednie guwernantki nie zajmowały tego pokoju? - Ja tobą nie gardzę, ja... - Zdjęty nagłą paniką, nie mógł mówić. Przerażała go myśl, że ma się przed nią odsłonić, ujawnić swoje prawdziwe uczucia. W końcu się przemógł: - Zachowałem się podle - powiedział prawie szeptem. - Przykro mi. wspominaniu jego pocałunków. Śmiała propozycja już nie wydawała się taka oburzająca. - On nie... - Chłopak z trudem formułował słowa. Zaczęte zdanie przeszło w nieczytelny bełkot. Lily zaklęła pod nosem. cali odstępu. - Przestań się wygłupiać. - Oparła dłonie na biurku i nachyliła się ku niemu. - Zabroniłam ci rozmawiać z ludźmi z hotelu bez mojego pozwolenia. Dlaczego nie zastosowałeś się do moich instrukcji? — Tak, proszę pana. nigdzie nie odeszła. Kilka kroków dalej Alexandra i Rose rozmawiały z piękną, ciemnowłosą Bryce lubił ten wieczorny rytuał, lecz świadomość, że Klara nie pojawi się, by powiedzieć małej dobranoc, niemile go dotknęła. Widząc oczekiwanie w oczach córeczki, zaniepokoił się, czy nowa niania nie potraktuje jej tak jak jego. - Dlaczego lord Belton nie miałby być ciekawy mojej córki? - wtrąciła Fiona. - Czekała ją druga rozmowa tego dnia i dziewiąta w tym tygodniu, a została jeszcze - Kiedy spotkałem swoją żonę, tak się stało. - Gładko wypowiedział półprawdę. Gdyby nie Diana. nie zrezygnowałby z pracy. - Nie bierzesz pod uwagę, że mogłem zarobić kulę przy tej pracy - dodał. - A co z twoją rodziną? Zaklął pod nosem. Próbował o niej zapomnieć. Przywoływał trzeźwe, rozsądne argumenty. Rzucił się w wir zajęć, umówił się nawet z jakąś dziewczyną, którą znał ze szkoły. - Chyba tak. Na pewno.
©2019 dicenti.pod-decyzja.karpacz.pl - Split Template by One Page Love